Blog o życiu wewnętrznym

czwartek, 26 sierpnia 2021

Doroczne wydarzenia i czas na przetworzenie danych

Każde, nawet małe spotkanie niesie za sobą czas na przetwarzanie danych. Może to być kilka dni lub kilka tygodni jeśli było mocne.
Kiedyś znalazłem taką pocztówkę "Sorry I haven't written you, I was too busy thinking about you" (Przepraszam, że nie pisałem, byłem zbyt zajęty myśleniem o tobie). Mało rzeczy tak wyraża to, jak czuję się po spotkaniach, jednak częściowo już o tym (i o odpisywaniu do ludzi po roku) mówiłem w tym wpisie. W ogóle czuję się, jakbym już o tym mówił, o pocztówce też, ale to może dlatego że często to mi się przypomina w rozmowach z ludźmi.

W wpisie mówiłem też o potrzebie świętowania. Jednym z ważnych punktów świątecznych na osi czasu, oprócz typowych świąt zimowych i wiosennych, jest dla mnie lipiec i sierpień. Mam wtedy nastrój na jakby więcej wydarzeń i traktuję to jako część konwencji, ustalonego schematu tego, że właśnie jest lipiec/sierpień - tak samo jak ustaloną konwencją jest dla mnie to, że w grudniu ustawia się szopkę. Nie wiem dlaczego tak jest, ale to tak, jakbym przez rok ładował się wewnętrznie na to, żeby w wakacje stwierdzić - o tak, właśnie teraz jest moment na to by podróżować, zapraszać ludzi, wychodzić z ludźmi a potem - cyklicznie zapominać od odpisywaniu przez następny rok, budząc się najpewniej w kolejny PUNKT ŚWIĄTECZNY - czyli najprawdopodobniej okolice Wszystkich Świętych/Halloween (kolejny ulubiony punkt). Letnie ożywienie może się u mnie wiązać z lubieniem upału (jedyny czas, kiedy moje kończyny nie są martwo zimne), poczuciem wzniosłości żniw (autentycznie czuję wtedy jakby trwało samo sedno roku, kiedyś ustawiałem sobie nawet powiadomienia na święta typu spas chlebowy, spas jabłkowy) a może - dość prozaicznym powodem tego, że lato to okazja by pojechać w inne miejsce, gdzie zazwyczaj da się znaleźć kogoś z moich znajomych z internetu, kogo nie ma lokalnie. Taki rozkład roku bardzo mi pasuje i w żaden sposób nie jest to "za mało". Właśnie tych punktów świętowania jest dla mnie tak dużo, że zupełnie zapełniają moje potrzeby społeczne.

Wakacje to mój ulubiony czas niezależnie od tego, że przekroczyłem już okres szkolny. Kojarzą mi się miło, budzą wspomnienia ważnych rzeczy. Innych czasów, gdy wakacje naprawdę łączyły się dla mnie z wielką podróżą samochodem, gdzie przez okno można było zobaczyć pół polski w sierpniowej wersji.

Kiedy byłem mały każde wakacje (w rozumieniu - wyjazd wakacyjny) traktowałem z wielką czcią i potrzebą archiwizacji, prowadząc pamiętniki, spinając charakterystyczne cechy czasu. Było to dla mnie ważniejsze niż własne siły - siedziałem do późna po intensywnym dniu, i spisywałem go, wklejałem bilety i paragony, nazywałem dni.
Była to pierwsza, przedinternetowa potrzeba budowania monumentu tego co się przeżyło i właściwy powód dla jakiego z każdym kolejnym rokiem i każdym kolejnym przeczytaniem pamiętnika wszystkie te wyjazdy ulegały jedynie większemu i większemu uświęceniu.

Obecnie czymś takim są dla mnie kolekcje zdjęć, wpisy w internecie, kolaże, siedzenie do późna w laptopie, by opublikować zdjęcia na grupie/instagramie. Myślałem nad powrotem do pamiętnikowania jednak w tym roku znów mi się to nie udało, właśnie przez zaangażowanie laptopowe. Myślę że dopiero uczę się wrócić na tory tego, co kiedyś było dla mnie podstawowym traktowaniem wakacji ale jestem na jaknajlepszej drodze, pomimo zupełnie innej specyfiki podróżowania i zmienionej formy zapisu przeżyć.

Z braku osoby, z jaką jeździłbym samochodem w obecnych czasach jeżdżę pociągiem.
Zazwyczaj kierunkiem wakacyjnym jest dla mnie Trójmiasto, w którym byłem już dużo razy, ale w tym roku zdecydowaliśmy inaczej i tak byłem z mamą we Wrocławiu przez niecały tydzień. Wrocław to też miasto które w pewnym stopniu mam już obczajone - przez kilka lat jeździłem tam do chłopaka. Jednak okazuje się, że tęskniłem za Wrocławiem samym w sobie w równym stopniu, co za konkretnym człowiekiem, dlatego bardzo cieszę się, że został oswojony na nowo i odarty z kontekstu.

Pomimo krótkości tego wyjazdu czuję, że był bardzo udany i wcale nie różnił się pod względem "potencjału naładowania" od zeszłorocznego Gdańska. 

Jedną z ważniejszych chwil całej wyprawy było spotkanie się z znajomymi z grupy facebookowej Dyńkowe Love (grupa kolekcjonerów lalek Pullip i Blythe tzn dyniek, lalek z nieproporcjonalnie dużymi głowami - stąd nazwa).  Zabrałem ze sobą ze Zgierza 8 dużych lalek (choć dwie z nich były mojej cioci), jedną małą i wszystkie moje obecne figurki z Jojo. Było to najwięcej lalek kiedykolwiek zabranych przeze mnie w podróż, dlatego dostały własną starą walizkę, w której podróżowały. 

Spotkania lalkowe są swego rodzaju tradycją w społeczności lalkowej (oczywiście w zeszłym roku uśpioną przez pandemię - wcześniej byłem na spotkaniu lalkowym w 2019). Jest coś magicznego w tym, że postaci jakie zna się jedynie ze zdjęć, można dotknąć na żywo. 

Długo czekałem, aż ktoś takie zaproponuje ponownie, jednak potem zmieniłem podejście i postanowiłem zaproponować je sam.

Oczywiście stresowałem się tym, czy wszystko aby pójdzie, tak jak miało pójść. Zarezerwowałem miejsca w herbaciarni Czajownia którą znałem z wcześniejszych pobytów we Wrocławiu. Jest to miejsce gdzie można pić rozmaite rodzaje herbaty podawane na różne sposoby, w otoczeniu ogródka stylizowanego na japoński (wnętrza wewnątrz lokalu nawiązują do różnych miejsc Azji). Jednak moje zmartwienia były niepotrzebne bo było to o wiele bardziej zwykłe, niż wydawało się w myślach. Często gdy myślę o tym, że jakieś wydarzenie ma się odbyć, nadal podświadomie wydaje mi się wielkie. Zapominam, że teraźniejszość jutra nie jest inna, niż teraźniejszość dziś, a jeśli czuję się dobrze dziś, to jutro mnie nie zaskoczy.

Spotkanie trwało kilka godzin i zdążyłem obfotografować wszystkie lalki poza moimi, dzięki czemu mam pamiątkę, choć to skupienie na zdjęciach poglądowych zajęło mi trochę czasu. Zebrało się 6 osób. Wcześniej pisało do mnie dużo więcej, że chcą przyjść, jednak uważam, że i tak jest to dobry wynik i stan rzeczy.

Przygotowałem moje wydruki do rozdania (widać je na jednym ze zdjęć) z Tarą i Hiragim, o których wiedziałem że będą pasować do miejsca. Klejenie ich też zajęło mi trochę czasu i podłogi, przez co realnie czułem się jak przed wigilią, gdy robię pakiety prezentów (kolejny ulubiony moment roku). Mało rzeczy mnie tak ekscytuje jak takie planowanie i przygotowania.

No i przez ostatnie tygodnie trawiłem ten wyjazd i to spotkanie, choć jestem już w Zgierzu. Fakt, że robię ten wpis w tej chwili, miesiąc później, znaczy tyle, że same zdjęcia już dla mnie spowszedniały i da się je pokazywać. Prawdopodobnie musi minąć jeszcze trochę czasu, zanim się rozkręcę, a z samego wyjazdu do Wrocławia mam jeszcze kilka tematów i porcji zdjęć do "przetrawienia", nie tylko lalki.

Wpis gdzieś z pogranicza moich dwóch blogów, zdecydowałem się wrzucić tutaj, ponieważ ten blog uznaję za bardziej aktywny i ważniejszy, niż ten, gdzie po prostu wstawiałem zdjęcia. Poza tym uważam że nawet jeśli nie interesują cię lalki, może być to ciekawostka z dziedziny widoku na pasję grupy ludzi.

Społeczność lalkowa jest jedną z najlepszych alternatywnych społeczności jakie zdarzyło mi się spotkać przez to, że daje przestrzeń na kreatywność bez wymogów. Chociaż mamy różne lalki, nadal łączy nas potrzeba wymyślania wizerunków i zamykania klimatów w obiekty. Pomimo upływu lat nadal czuję, że jeszcze dużo lat minie, zanim mi się to znudzi (jeśli kiedykolwiek). Przeciwnie - im dłużej w tym siedzę tym bardziej doceniam ile pozytywnych rzeczy mi to daje ogólnożyciowo. Kiedyś czułem jeszcze coś w rodzaju bariery ja-reszta fandomu, przez moją specyfikę funkcjonowania. Teraz też mam wrażenie, że coraz mniej robi mi to jakąkolwiek różnicę, ale to też efekt tego, że przestałem się wstydzić rzeczy jakie dla mnie są normalne bo wstyd tego, kim się jest to największa blokada samego siebie i innych przed sobą.

Uważam to za też jakiś rodzaj osiągnięcia wyluzowania społecznego i chciałbym częściej widzieć się z ludźmi lalkowymi, nawet jeśli za każdym razem będę musiał zamilknąć na miesiąc. 

Pokażę wam zdjęcia z spotkania wrocławskiego!





























Linki do blogów i instagramów osób z meetu:
https://www.instagram.com/dollsbymoniacz/