Z góry mogę powiedzieć, że forma przelatywania przez zainteresowania szybko NIE JEST lubianą przeze mnie formą przekazywania ich, jednak nie znajduję innej metody przedstawienia się choć trochę - na daną chwilę. Chciałem tym samym powiedzieć, że większość rzeczy poruszanych przeze mnie w tym poście i tak w którymś momencie doczeka się innego omówienia, tak już siłą rzeczy - jak będę pisać.
Mam 25 lat. Lubię dużo różnych rzeczy z rejonów popkulturowych (mangi, kreskówki, filmy) ale też naukowych (kosmos, przyroda, historia, folklor, wierzenia i podania różnych ludów). Jednak najwięcej chyba robię rzeczy wytwórczych (robienie zdjęć, plastycznych rzeczy). Dużo czasu spędzam przy komputerze który uważam za miejsce do odkrywania nowych rzeczy i do obrabiania tego, co nowego zrobię zdjęciowo. Oprócz tego definiuję się muzyką, którą pewnie z dużą przesadą próbuję wciskać każdemu kogo poznam, ale naprawdę jest to moja najbliższa prawdzie droga komunikacji, najbliższa temu jak czuję w środku.
Muzyka jaką lubię: klasyczny rock, hard rock, rock progresywny, proto metal / wczesny heavy metal, garage rock, lata 60, 70, 80, synth pop, disco, soundtracki z filmów które lubię, chińska i ogólnie azjatycka muzyka tradycyjna, mantry buddyjskie, dubstepowe/techno remixy, mongolskie śpiewy gardłowe i dużo innych rzeczy, jednak gdybym miał wskazać czym chciałbym się zdefiniować na zasadzie "kim jestem" byłyby to zdecydowanie utwory z lat 70 w klimacie gęstego proto metalu, lub rock progresywny gdy czuję się przestrzenniej. Mimo tego mam też analogiczny nastrój radosnego disco, ale też tego z tamtych lat, co w ogóle dobrze domyka moje zainteresowania, także te wizualne, które też często odwołują się do retro estetyki właśnie z lat 70. Cieszę się, że dzięki internetowi można odkrywać takie rzeczy i doświadczać ich obecnie, dlatego nie umykam w przeświadczenie, że urodziłem się w złej dekadzie czy cokolwiek takiego - uważam że czasy internetu są najlepszymi czasami, w jakich mogłem żyć.
Moje ważne zainteresowanie to też lalki (tworzenie zdjęć z ich udziałem, tworzenie ubrań, zamykanie tematów w wizualności). Mój ulubiony rodzaj lalek to lalki z rodziny Pullip (choć samej Pullip nie mam, mam Taeyanga i Byul), Tangkou i Blythe. Społeczność lalkowa jest jedną z nielicznych społeczności w których w ogóle się udzielam, ponieważ podoba mi się swoboda twórcza jaka tam panuje i to jak można cały czas definiować się od nowa za pomocą Klimatów. Lubię też oglądać tajwańskie filmy i seriale z udziałem lalek (choć to już inny styl lalki) i w ogóle w dużym stopniu ciągle obracam się w świecie zminiaturyzowanym.
Lubię pływanie, niestety przez pandemię od długiego czasu się nie ruszam. W wodzie czuję się lżej, niż na lądzie. Przez długi czas moim głównym tematem zdjęć były zdjęcia ze spacerów, z nad rzek i jezior które robiłem jako "Wodnik". Ten sektor zasługuje na osobny wpis, więc nie ma sensu się nad tym rozwodzić, fakt jednak że to Było, łącznie z przebieraniem za wodnika. Nadal mam co do tego jakieś określone, ale dalekie od realizacji plany - np. to, że chciałbym robić zdjęcia podwodne (próbowałem tego tylko trochę), albo że chciałbym zostać wodnikiem tak jak ludzie-syreny uprawiający mermaiding czyli przebieranie się za syreny i identyfikowanie z swoim wodnym alter ego, z tą różnicą, że chciałbym mieć nadal nogi i jakieś ozdobne płetwy na nich. Czasem mam tak że widząc jakąś społeczność chciałbym być jednym z nich, i to jest jedna z tych sytuacji.
Moim drugim (a w sumie trzecim - no bo jeszcze lalki) zdjęciowym ulubionym klimatem są industrialne krajobrazy. Mieszkam obok Łodzi, która charakteryzuje sie tym że jest tam jeszcze dość dużo kominów, starych fabryk i osiedli dla robotników i że duża ilość budynków jest szara. Podczas gdy większość mieszkańców czeka raczej, aż ta szarość zostanie wyparta czym innym, ja największą radochę mam, kiedy widzę, że dana uliczka została jeszcze z kamienicami takimi jak kiedyś i tropienie tego rodzaju miejsc, też było całym dużym projektem w moim zdjęciowaniu. Lubię też Śląsk, ale mało tam byłem, i ogólnie różne miejsca, gdzie znajdę podobny nastrój.
Tutaj kluczowe jest też to, że uwielbiam dopasowywać do tych krajobrazów muzykę, i bardzo miło robi mi fakt, że choć moje przyporządkowanie proto metalu do betonu jest subiektywne, można go też tak przyporządkować obiektywnie. Np. mój ulubiony zespół Judas Priest ugruntował się u mnie na pozycji ulubionego po części dzięki temu, że od początku definiują swoją muzykę inspiracjami przemysłem, brudnym szarym światem (Black Country w UK) i tym jak jedyną drogą ucieczki z niego jest swoisty krzyk w przestrzeń, zresztą kilka zespołów które lubię jest właśnie z takich rejonów. To i wiele innych szczegółów (też zasługują na osobny wpis) przyklepało mi to lubienie wyjątkowo.
Mówiłem o Judas Priest, i o latach 70, to muszę wspomnieć jeszcze o queerowym świecie z dawno. Daje mi on dziwne poczucie nostalgii, do czegoś, czego nie przeżyłem. Dziwne to, dla kogoś, kto mało nawet wychodzi z domu. Tutaj otwieram kolejną myślo-lawinę pt. wąsy, skórzani ludzie, cały przeszły wzorzec męskości który nie rezonuje już w kulturze tak samo jak rezonował. Nostalgia do nieuchwytnego, mieszanka dysforii i euforii.
Mam kilka okresów w historii które uznaję za lubiane. Np. XVIII wiek w europejskiej historii. Albo starożytność (Grecja itp.). To są osobne worki "nostalgii" bazowanej na jakiś własnych wyobrażeniach.
No i oczywiście jeszcze cały worek "Azja" który należy rozbić na Chiny, Japonię, Tajwan, Indie, Tybet itp. Te fazy zmieniają się w czasie. Nie wiem jeszcze, na ile przewiduję tutaj wpisy w tym temacie. Mam na myśli, że w pewnym sensie mógłbym robić wpisy dosłownie tematyczne, pewnie czasem jakiś się pojawi, ale z drugiej strony nie wiem czy jestem odpowiednią osobą, żeby się wypowiadać. Na pewno będę pisać bardziej z perspektywy "jakie z tych rzeczy docierają do mnie i jakie mogę zredefiniować w własnym świecie" niż "cała prawda na temat danego okresu danego państwa" bo zwyczajnie nie chcę wprowadzać kogoś w błąd.
Lubię buddyzm. O tym na pewno chciałbym się kilka razy odezwać. Jestem generalnie dość mocno zainteresowany wschodnimi religiami, jednak nie nazwałbym się wyznawcą w ścisłym tego słowa znaczeniu - tak jak przy innych rzeczach, jest to raczej czerpanie elementów, które poprawiają moje życie, i przeżywanie ich na własny sposób.
Moje ulubione filmy to "Tron" i "Podróże Pana Kleksa" a także "Czarodziejka z Księżyca" co w sumie wspominam już wtórnie, przez samą nazwę bloga. To jest też duży temat i o związkach fandomów z autystycznym dobrostanem (oczywiście tylko w przypadku gdy mowa o osobie zainteresowanej fandomami) mógłbym pisać dużo. Tak naprawdę ulubionych anime czy filmów mam jeszcze kilka(naście) i każdy jest na jakiś sposób ważny. Tron był moją ogromną obsesją z uwagi na tematykę (świat w komputerze + postaci-kolory, zdefiniowane swoimi wzorami geometrycznymi na stałym dla nich kombinezonie). Intensywności zachwytu tym, pomagało swoiste zamknięcie i małość materiału źródłowego, wraz z ogromem możliwości do tworzenia swoich postaci inspirując się filmem. To przenika moje inne zainteresowania, także te lalkowe (robienie przeróbek graficznych inspirowanych Tronem). Natomiast Podróże Pana Kleksa to mój film dzieciństwa. Mało który film tak na mnie działa. Uważam świat przedstawiony za niebywale ważny i aż mi szkoda, że nie ma innych filmów osadzonych w tej samej rzeczywistości bajek, tak samo jak szkoda mi, że w tym wypadku właściwie nie miałem zbyt wiele możliwości rozmawiać z innymi fanami, bo jednak jest to coś dość mocno lokalnego i przyporządkowanego jako dziecięce. Czarodziejka z Księżyca za to stoi na przeciwnym biegunie. Tu materiału źródłowego i materiału nieoficjalnego jest aż nadmiar. Uwielbiam to odczucie, bo mogę lubić coś, co praktycznie nigdy mnie nie zawiedzie i "nie skończy się" bo ilość miłośników i rzeczy inspirowanych tym uniwersum jest ogromna i nie skończyła się wraz z końcem szczytowej popularności dzieła. Ostatnio lubię nagrania z musicali z lat 90. Długi temat.
Kolejne moje duże (trochę przeszłe, jednak nadal je raz na jakiś czas podtrzymuję) zainteresowanie to gry Petz 4 i Petz 5 czyli symulatory opieki nad psem z epoki Windowsa 98. Było to moje pierwsze zainteresowanie w internecie, a społeczność osób tworzących dodatki do tych gier, była moją docelową społecznością (na forach itp.) jeszcze zanim zainteresowałem się lalkami czy anime. Te gry wytworzyły wokół siebie bardzo ciekawe środowisko osób i choć większość stron, które uznawałem za ulubione, pochodziła jeszcze z lat 90, w okolicach roku 2009 fandom był nadal żywy, a i teraz da się znaleźć aktywność wokół tych gier (głównie jednak wśród 30+ letnich osób z zachodu). Ludzie, którzy umieją robić niezwykłe rzeczy pod względem tworzenia nowych ras czy gatunków do gry są dla mnie nadal czymś w rodzaju ulubionych ludzi i wzoru do naśladowania.
Zainteresowanie Petz łączyło się u mnie z fazą na rasy psów i kynologię. Rasy psów są fajne, bo można je ułożyć w głowie. Na podobnej zasadzie miałem wcześniej fazy na sowy albo na motyle, gdy byłem naprawdę mały. Generalnie lubiłem książki-spisy zwierząt, kamieni albo roślin np. drzew. W Petzowym internecie mieliśmy udawane wystawy psów, przez co lubiłem też chodzić na te prawdziwe jako obserwator. Wspominam o tym, bo bardzo często zainteresowanie czymś wirtualnie potęguje zainteresowanie czymś realnie. Kiedy jestem w stanie podpiąć realno-życiową czynność pod jakiś fandom wymyślony, staje się ona jakgdyby podwójna znaczeniowo. Pominę teraz kwestię tego na ile etyczne jest w ogóle skupianie się na psach rasowych zamiast porzucanych (z perspektywy czasu widzę w tym wady) ale nadal uważam że książki spisy zwierząt to najlepsze co może się przytrafić i nadal to zainteresowanie generuje u mnie ogromny sentyment, tak samo jak patrzenie na zdjęcia psów różnego rodzaju. Poza tym, przez 16 lat miałem psa. Był moim najważniejszym domownikiem. Teraz mam dwa koty, z którymi przez długi czas mało się dogadywałem, ale teraz się lubimy. Mimo tego chciałbym jeszcze kiedyś mieć psa, bo to moje ulubione zwierzę domowe. A Petz też nadal raz na jakiś czas włączam. Jednak w zachłyśnięciu mnóstwem innych treści internetowych ciężko mi było zachować taką aktywność w grze, jak kiedyś. Myślę, że szansę na powrót na fora mam dopiero teraz, kiedy jestem spokojniejszy i pustszy umysłowo. Mam plany, może jeszcze zdążę.
Lubię też czasem w komputerze program MikuMikuDance. Jest to program powiązany z symulatorami śpiewu Vocaloid, ale dotyczy ich graficznej strony (dla niezorientowanych - Vocaloidy to też ludzkie anime postaci) i tworzenia układów tanecznych. Jednak ludzie wykorzystują ten program i powiązany z nim PMX Editor, do tworzenia swoich modeli 3D postaci. Dlatego jest to moje kolejne zainteresowanie z pogranicza symulatorów i lalek. Można robić całe animacje lub używać ściąganych póz, ale mi się nie chce animować więc robię obrazki. Nie wszystko na moim komputerze działa dobrze i nie do wszystkiego mam głowę. Ale lubię znaleźć swoją specjalną czynność jaka sprawia mi radość.
Lubię książki. Moje ulubione powieści to "Mistrz i Małgorzata" oraz "Planeta Spisek", a przynajmniej tak ustaliłem w głowie kilka lat temu. Przez kilka lat nie umiałem nic czytać, ta umiejętność jest u mnie uzależniona od tego jak się czuję i na ile umiem się skupić. Kiedy mniej "umiem" czytać książki, wolę komiksy. Mój ulubiony komiks - "Oh My Goddess" (ulubiony styl rysowania twarzy i ubrań i ulubiony temat - boginie i szczegółowo rysowane pojazdy).
Kilka miesięcy temu zacząłem poznawać "Jojo's Bizarre Adventure". Jest to dla mnie niezwykłe, jednak po pierwszej części komiksów i anime zdecydowałem że zostałem emocjonalnie zużyty i nie jestem gotowy na kolejne. Jestem więc fanem jednego etapu Jojo - historii Jonathana Joestara. Może być tak, że tak właśnie zostanie na zawsze, bo mam tendencje przywiązywać się do tego, co pierwsze, zwłaszcza, gdy akcja dzieje się w dawniejszych czasach; jednak oczywiście nadal mam w planie zapoznawanie się z historią jego potomków.
Kiedyś bardzo dużym moim zainteresowaniem był zespól Gorillaz jako ulubione postaci fikcyjne (jest to zespół w którym bohaterami teledysków i wirtualnie "członkami zespołu" są wymyśleni bohaterowie). Moim ulubionym etapem historii zespołu jest Plastic Beach a ulubioną postacią Murdoc.
Miałem też dużą fazę na mangę "Hetalia", komedię o historii państw. Bardzo często lubię rzeczy, w których postaci są bardzo intensywne i mogę je w głowie obsadzić w najbardziej spektakularnych okolicznościach, stąd takie lubienia.
W sumie gdybym miał zrobić "mapę moich special interestów" było by ich na przestrzeni lat całkiem sporo, nawet nie stanowią jednego rdzenia tematycznego, ale co charakterystyczne każdy z nich w dużym stopniu definiował dany czas życia i był dosłownie "głównym tematem", mógłbym wymienić jeszcze kamienie półszlachetne, Władcę Pierścieni, Opowieści z Narnii, kucyki My Little Pony, Stardoll, gry Bakuś (wbrew pozorom special interest i comfort world na całe życie, pomimo że nabyty w wczesnych latach), komiks W.I.T.C.H., Doktor Who (5 inkarnacja Doktora, lata 80), serial Sherlock BBC, Princezna ze Mlejna (co łączy się z zainteresowaniem wodnikami a także diabłami), He-Man i She-Ra (mięśnie oblane kiczem), trochę Gwiezdne Wojny jednak to było dawno i w tym wypadku najpierw ogrom Expanded Universe a potem nowych filmów trochę mnie przytłoczył i jestem w tym głupi na obecne standardy, zdecydowanie zginęło w tłumie innych zainteresowań.
Moje przestrzenne zainteresowanie to mapy, docieranie do miejsc, tryb podróży. Kiedy byłem mały moim ulubionym momentem roku była wielogodzinna podróż samochodem nad morze lub na Mazury, kiedy przez cały czas podróży patrzyłem w atlas i byłem zafascynowany tym że znowu jesteśmy w tych samych wsiach, na które można cały rok oczekiwać. Lubiłem pamiętać ich kolejność ale mimo tego samo patrzenie na to, że znów mogę je widzieć jednocześnie na mapie i za oknem, było w jakiś sposób wyjątkowo satysfakcjonujące. Powtórkę z tych odczuć miałem w szkole turystycznej na wycieczkach z pilotowania.
Lubię też wymyślać wyglądy, naklejać rzeczy na twarz czy ogólnie zestawy ubraniowe po swojemu. Ogólnie podobają mi się wizualności z klimatów goth, cyberpunk czy steampunk, nawiązania do baroku i roccoco, gothic/aristocrat/ouji lolita chociaż nie ubieram się tak.
Bardziej życiowo lubię garnitury, krawaty, muszki, szelki, mam też coś co nazywam "Klimatem Beżowym" czyli noszeniem jasnych koszul i beżowych spodni wraz z klimatem krawatów, kapeluszy.
Lubię rzeczy które podchodzą pod retro elegancję w wydaniu męskim, co stoi trochę w sprzeczności z cyberpunkiem i naklejkami na twarzy, ale myślę, że mogę to łączyć w całość.
Poza tym tak jak mówiłem, lata 70 jako zarówno kontynuacja klimatu koszul na bardziej kolorowo (kwiaty, wzory) jak i klimatów skórzanych.
Lubię styl stereotypowo rockowy/metalowy i całą otoczkę jaka z tym idzie a także coś co nazywam "stylem retro sportowym pomimo że sportowiec ze mnie żaden", opaski na głowie, koszulki bez rękawów i te sprawy. Leży to na takim pograniczu epatowania stereotypową męskością co jest dla mnie niezwykle ciekawe jako świadome nawiązanie.
Lubię też kimona, hanfu, tangsuity i inne rzeczy, jakie noszą lubiane przeze mnie postaci z azjatyckich seriali a także całą masę folkowych ubrań różnych krajów.
Przez jakiś czas byłem też zainteresowany furry i moją fursoną (zwierzęciem - alter ego) jest Niedźwiedź, ale nie jestem aktywny w fandomie furry, przez co tego rodzaju alter ego zostało wyparte przez wodnickie, gwiezdne i przez rozmaite inne identyfikacje.
To był krótki przelot przez wiele tematów, choć wiem, że i tak długi.
Pamiętam, że gdy poprzednio miałem bloga, wpisy zawsze były zbyt długie. Później - gdy moim miejscem pisania stał się ask - starałem się skracać wypowiedzi i nadal chciałbym je skracać choćby do granic przeczytalności. Mimo tego jednak tendencja do przedłużania istnieje we mnie dopóki wiem, że można jeszcze coś dodać, co w połączeniu z kwestią prób przedstawienia zainteresowań i nieumiejętnością zakańczania, tworzy właśnie wpisy długie. Ale na przyszłość - postaram się.

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz