Przewijając Facebooka natknąłem się na taki obrazek. Szczerze mówiąc, skłonił mnie bardzo do myślenia, bo wcześniej jakoś nie próbowałem tego nazywać.
Co prawda nie wiem, czy jego treść nie odnosi się do innej niepełnosprawności (autorką, z tego co widzę, jest https://www.instagram.com/strongerthanpots/) ale myślę, że niezależnie od początkowego kontekstu, treść może dać do myślenia.
Dlatego udostępniam.
Treść po polsku:
[ MOJA LEKARKA OSTATNIO ZAPYTAŁA MNIE ILE MAM "UŻYWALNYCH GODZIN" W CIĄGU DNIA.
Powiedziała mi, że zdrowa osoba ma średnio około 10 "używalnych godzin" w ciągu dnia. Te godziny mogą być użyte na pracę, wykonywanie obowiązków i spełnianie innych powinności. Zdaliśmy sobie sprawę, że w dobry dzień, ja mam ok 4 "używalne godziny" i potrzebuję dużo odpoczynku pomiędzy nimi.
To naprawdę mnie uderzyło, ponieważ, pomimo wiedzenia o tym, ja i tak staram się nadążyć za zdrowymi ludźmi. Próbuję skurczyć ich "10 godzinny dzień" w mój "4 godzinny". Dla porównania, to było by tak jakby zdrowa osoba próbowała zmieścić 25 godzin zadań w swój 10 godzinny dzień.
To dało mi też do zrozumienia, dlaczego wydaje mi się, że czas przelatuje mi przez palce - bo zdrowa osoba ma około 6 godzin więcej do użycia w dzień, 42 więcej w tygodniu, i 186 więcej w miesiącu. ]
Ja gdybym miał zliczać swoje "używalne godziny", wyszło by ich pewnie podobna ilość, jak autorce tego obrazka. Kiedy próbuję spędzać dzień "jak człowiek" np. w momencie gdy pracowałem albo byłem na praktykach, jedyne co zostawało mi po przekroczeniu progu swojego pokoju było natychmiastowo zasnąć, bo i tak limit energii został wyczerpany już wcześniej tego samego dnia. Tak samo zresztą było, gdy chodziłem do liceum - skoncentrowanie się na 8 godzinach lekcji było dla mnie zwyczajnie zbyt długim blokiem koncentracji (przerwy to dla mnie nie przerwy - przerwa szkolna oznacza u mnie jeszcze większe spięcie, niż lekcja), co przejawiało się tym, że zasypiałem na ławce i nawet noszenie ze sobą ciągle kawy, nie mogło tego zmienić. Bardzo długo nie miałem na to nazwy poza stwierdzeniem że "tak mam". Myślę jednak, że "wyczerpałem moje używalne godziny" może być bardzo dobrą nazwą na wiele momentów i sytuacji, czasami interakcje online też je "wyczerpują". W momentach gorszego stanu jest oczywiście gorzej, ale nie tylko w nich takie wyczerpanie może się zdarzyć.

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz